Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niemal opierała się o moje piersi.
— Wszystko zależy od pośpiechu — mówiła dalej — oni nie spodziewają się, że i ja tam kogo wyszlę... Źle się stało, iż Fouché waćpana widział... lecz może się nie domyśli... Tyle osób przychodzi do mnie o wstawiennictwo do brata, zresztą rozmawiał pan z Kamilem... Wyjedzie więc porucznik natychmiast, okaże ten sygnet służącemu i miejmy wszelką nadzieję, szczęśliwie odwiezie listy...
Włożyła mi na palec duży złoty pierścień, z pięknie rżniętym staroświeckim herbem.
— Wszystko, co w mej mocy... — począłem.
— Wiem... i wierzę — przerwała mi szybko — A proszę rychło wracać... nagroda czeka! A teraz... ja...
Tu dwie gorące wargi dotknęły mego czoła i zanim oszołomiony zdążyłem się obejrzeć, księżnej Borghese w pokoju już nie było.

ROZDZIAŁ V
Wyprawa.

Natychmiat po opuszczeniu pałacyku księżnej Borghese, postarałem się udać bocznemi uliczkami, do handlarza ubrań, gdzie po dłuższych przymiarach, dobrałem surdut cywilny i spodnie, jak przystało na zamożnego mieszczucha, gdyż za takiego pragnąłem, w czasie mej wyprawy, uchodzić.
Zamierzałem wyruszyć, kiedy dobrze się już ściemni, a żaden z kolegów nie spostrzeże maskarady. By nie wzbudzać podejrzeń a wytłomaczyć jednodniową nieobecność, — zameldowałem Stokowskiemu, iż zaproszony jestem do znajomych

52