Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Lekkomyślna księżna.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, słuchaj...
Zamieniłem się cały w słuch:
Jęła przemawiać, przytłumionym głosem:
— Jutro przyjdziesz do mnie... o dziewiątej wieczór... lecz nie tem głównem wejściem... a bocznem... które wprost prowadzi do mojej sypialni... Oczekiwać cię, na dole, będzie Lizetta... Wszystkim oznajmię, iż jestem chora i nikt nam...
Książę Kamil wchodził z powrotem do salonu.
— Zrozumiałeś, mości poruczniku?
Skinąłem głową.
— Nigdzie ich znaleźć nie mogłem... — począł książę.
Pardi! To ich jeszcze znajdziesz — przerwała mu ostro piękna pani — a teraz pożegnaj s.ę z porucznikiem, gdyż już nas opuszcza...
— Już? Szkoda...
Miałem w nim naprawdę oddanego przyjaciela, bo zrobił minę smutną i boleśnie pokiwał głową.
— O jedno jeszcze poproszę — rzekła teraz do mnie tonem oficjalnym jej cesarska wysokość. — Zechce jutro, waszmość, odwiedzić pannę de Fronsac i zapytać, jak się czuje i jakie ma zamierzenia na przyszłość... Sądzę, winna dziś na wieczór powrócić do Paryża. Pragnęłabym szczerze, zaopiekować się tą osobą i jej dopomóc. Polecenie moje, nie obarczy zbytnio waćpana..
W towarzystwie księżnej, zapomniałem całkowicie o pannie Simonie. Wtem, stanęła mi wyraziście, przed oczyma, jej piękna i smutna twarzyczka...
Zaiste, dobre serce miała jej cesarska wysokość i wdzięcznym był za otrzymane zlecenie...


125