Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Kobieta, która niesie śmierć.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pan niedobory w kasie? Gdyż tylko na to mógł pan po trzebować pieniądze. Nikt z czterystuzłotowej pensji nie grywa grubo w klubie. Wiem, ile pan zarabia i ile pan przegrał.
Marlicz czuł, że w tej chwili nienawidzi tę ko bietę i z trudem się opamiętywał, by nie rzec jej coś równie przykrego. Ale rozumiał, że jest całkowicie w jej władzy i że jeśli zechce opowiedzieć wszystko dyrektorowi, ten jej uwierzy. Znów znajdzie się na bruku. Również przyszła refleksja, iż zapewne Kuzu now jest w niej tak zaślepiony, iż mimo wszystkich rewelacji ożeni się z nią, gdyż przy swym sprycie potrafi się wytłumaczyć z najgorszych zarzutów. A niedobrze było sobie zrobić śmiertelnego wroga z przyszłej żony zwierzchnika.
— Cóż namyślił się pan? — zapytała, zauważyw szy jego wahanie.
— Tak! — odrzekł — Uczynię, co pani żąda. Wszak mam wobec niej poważne obowiązki i prag nę się z nich jaknajszybciej wywiązać!
— Ach, nie mówmy o tem — zawołała zupełnie innym tonem, a uśmiech rozjaśnił jej twarzNa prawdę mi przykro, że przed chwilą zbyt ostro odez wałam się do pana, ale jestem wyjątkowo dziś zde nerwowana! Zapomnijmy o tym i bądźmi przyjaciół mi! Nikt na mnie się nie zawiódł i potrafię się jesz cze panu przydać w przyszłości. Oto ręka na zgodę. Więc zgadza się pan dać mi do przejrzenia papiery?
Znów był całkowicie pod jej urokiem i mówiła do niego, jak gdyby przed chwilą nie padły pomię dzy nimi szorstkie i obraźliwe słowa.
— Tak! — powtórzył całując wyciągniętą rącz kę.
— Skoro pan przyjedzie z Wilna — wyjaśniła —