Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ścierwo!... ścierwo!... — ryczał — Ugryzła... jak suka... ugryzła...
Oszalały z cierpienia, bił pięściami przed siebie na oślep.
Ale zaledwie parę słabszych ciosów, dosięgło dziewczynę. Zwinnie, ześlizgnęła się z łóżka i skoczyła w róg pokoju.
Tam na komodzie leży torebka. Umyślnie, nie zabrała tej torebki na wyprawę, nie chcąc mieć zbytecznego balastu. A w torebce znajduje się browning. Jeśli wydobędzie go, zanim drab powali ją uderzeniem na podłogę — jest uratowana.
On, na szczęście, chwilowo zaniechał myśli o zemście i ponownem prześladowaniu. Krew z rany broczyła coraz silniej. Wie, że i tak dziewczyna mu się nie wymknie.
— Poczekaj no ty.. swołocz... Ja się odegram!...
Wypadł do sąsiedniego pokoju, wołając na Jengutową:
— Prędzej, matka... Ugryzła, cholera... Dawać wode i gałgan...
Wiedźma, spojrzawszy na zalanego krwią Józka aż jęknęła z oburzenia i pośpiesznie poczęła się krzątać.
On tymczasem stojąc nad miednicą, szybko wydawał rozkazy:
— Przymknij ścierwo na klucz!... Jeno sie troche ogarne, zara to draństwo rozumu naucze... Za włosy po izbie potaskam...

Jengutowa natychmiast spełniła zlecenie. Podeszła do drzwi pokoju, w którym wciąż wtulona

131