Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Grzesznica.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakto, kim jestem? Wiesz dobrze! Felka!...
— Taka ty Felka, jak ja cysarz amekański... My z Jengutową tylko udawali, że ci wierzym... Wyznaj prawdę!
— Powtarzam, Felka....
— Nie łżyj!...
Poczuła, że znalazła się w niebezpiecznej sytuacji. Jeśli przedtem żywili podejrzenia, to ze względu na zamierzoną wyprawę nie wypowiadali ich szczerze. Obecnie chcą dowiedzieć się wszystkiego...
Co robić?
Powstała raptem z miejsca, powziąwszy postanowienie.
— Słuchajcie! — rzekła — W rzeczy samej nie jestem Felką! Moje prawdziwe nazwisko nie wiele was objaśni! Ale względem was postępowałam uczciwie! Nie moja wina, że nie udała się wyprawa! Tak samo naraziłam się na niebezpieczeństwo, może śmierć... Zresztą jej wynik jest dla mnie stokroć przykrzejszy, niźli dla was...
— No to co?
— Pragnę obecnie was opuścić! Może jutro, pojutrze powrócę z lepszą „robotą“...
— Kcesz odejść?...
— Tak!...
Apasz uśmiechnął się dziwnie.
— A ja tobie powiadam, że się ostaniesz...
— Pocóż mam zostać?
Ujął ją za ramię i podmignął okiem.

— Uważaj no, ty! Nie takie my frajery, jak se myślisz... I ciebie też my przejrzelim!

125