Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rozmowa trwa dwie godziny. Wszystkie stare grzechy są zapomniane, pozostały li tylko piękne wspomnienia przeżytych wspólnie chwil. I znów przysięgi wieczystej, dozgonnej przyjaźni, wzajemnego poświęcenia, oddania. Nie mówią jeszcze, że pragną z powrotem należeć do siebie, lecz daje się to wyczuć z każdego frazesu, z każdego spojrzenia...
Poeta oświadcza, że wyjeżdża. Istotnie nazajutrz wsiada z najszczerszym zamiarem udania się do Hiszpanji, w Pireneje... a znajduje w Niemczech, w Badenji, skąd po bardzo krótkim pobycie powraca. Sand również wyjeżdża... ale do Nohant, gdzie enigmatyczny pan Dudevant przyjmuje małżonkę, jak gdyby wczoraj porzuciła pielesze rodzinne.
A Pagello?
Pagello pozostał w Paryżu zapomniany i osamotniony. Wogóle od czasu pobytu we Francji czuł, że grunt usuwa mu się z pod nóg. Bez środków pieniężnych, nie znając nikogo, władając słabo francuskim językiem, biedak znajdował się w niezbyt miłej sytuacji. Pracował, chcąc uzupełnić lekarskie wykształcenie w różnych klinikach, lecz ileż razy po opuszczeniu kliniki nie miał na obiad, a cały posiłek stanowił suchy chleb, lub nieco owoców. Nawet przed udaniem się do Nohant, George widywała go rzadko, i nie troszczyła o niego zbytnio, po wyjeździe kontakt