Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

CYGAŃSKIE ŻYCIE.

Małe mieszkanko George Sand przy Quais Malaquais jest szczelnie zapełnione. Odkąd Alfred de Musset stał się codziennym gościem — rojno tam i gwarno i przekształciło się ono w gniazdo cyganerji artystycznej Paryża. Dziś ma miejsce wielki obiad. Uświetnił go swą obecnością poważny uczony i profesor prawa M. Lerminier oraz jakiś tajemniczy członek Izby gmin z Anglji, przybyły w misji poufnej do Paryża. Wszyscy zajęli miejsca dokoła stołu, tylko miejsce Alfreda pozostało wolne.
— Coś się spóźnia! — zauważa pani domu.
— Pewnie swoim zwyczajem ugania za pięknościami! — mruczy Gustaw Planche, nienawidzący poety.
— Trudno! Zaczynajmy! Podawaj! — George kiwa na przystojną normandzką dziewczynę, przybraną w strój narodowy.
Obiad się rozpoczyna poważnie, snać przez wzgląd na zaproszonych gości. Mija zupa, mija pieczyste, butelki poczynają krążyć coraz szybciej. Profesor Lerminier próżno usiłuje rozruszać swego sąsiada, poważnego anglika, który na wszelkie zapytania cedzi tylko:
— Yes... yes...
Wkońcu zdaje mu się, iż natrafił na temat interesujący. Poczyna wykładać o równowadze