Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie! Pragnę być sama! Nie potom się wydostała z pod tyranji męża, aby popaść pod twoją!
Sandeau kręciły się łzy w oczach i zamilczał, ona wychodziła z mieszkania. Może w gruncie nie robiła nic złego. Lecz pasją jej były samotne wycieczki i poznawanie ludzi wybitnych.
Kiedyś wybrała się do Balzac’a.
Autor „Fizjolologji małżeństwa“ i „Straconych złudzeń“ przyjął ją bardzo uprzejmie. „Indjanę“ czytał, osypał autorkę szeregiem komplementów. Pokazał swoją wspaniałą bibljotekę, począł opowiadać o sobie i swych zamierzeniach. W ciągu rozmowy padło nazwisko Rabailais’go.
— Pani nie zna jego dzieł — zawołał ze zdumieniem — muszę je przynieść!
Istotnie po upływie dni paru, przybył zasapany i wyelegantowany do mieszkanka Sand. „Łapał“ — opowiadała później — papiery ze stołu, rzucał na nie okiem, jakby chcąc poinformować się, co one zawierają a później natychmiast poczynał mówić o swoich pracach i o tem co pisze obecnie. Wkońcu wyciągnął osławionego „Pantagruel’a“ i na głos począł odczytywać“. Jak wiemy, choćby z polskiego przekładu Boy’a, utwór doborem wyrazów się nie odznacza, wszystko raczej nazwane jest po imieniu. Pan Honoré de Balzcac nie tylko nie opuszczał szcze-