Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dzia? Nie! Po trzykroć nie! I tak dość dla niego zrobiła, dość zniosła kaprysów!
Ma lat czterdzieści trzy, lecz czuję się młodą, wokół wszyscy powiadają, iż jeszcze bardzo podobać się może. Doprawdy, z jakiego powodu zamurowywać sobie przyszłość, wlec kulę u nogi, gdy Fryderyk... przestał cośkolwiek znaczyć w jej życiu? Nie potrzebne jest jej to trzecie dziecko, z którem ma najwięcej zmartwień i kłopotów — Solange i Maurycy wystarczą.
Godzinami błądzi po lasku brzozowym w Nohant, tym samym, gdzie na jednem z drzew widnieją jej inicjały, wyryte obok imienia Sandeau, po tym lasku, w którym powzięła myśl ucieczki do Paryża. Tyle wspomnień! Raz już zdobyła się na potarganie krępujących więzów, zdobędzie się po raz drugi. Wszak świat piękny, świat się do niej uśmiecha, może dać jeszcze tyle wrażeń!
Pozbyć się Chip’a! W jaki sposób? Zerwać z nim brutalnie? Niemożebne! Należy tak postąpić, aby sam zrozumiał i odszedł.
Na wiosnę 1846 r. pisze powieść „Lukrecję Floriani“. Książka ta, o podwójnym sensie, była złośliwością. Sand zobrazowała, w niej swój stosunek do artysty, nie szczędząc go bynajmniej, siebie zaś przedstawiała jako ofiarę. Więc bohater powieści książę Karol (Chopin) napotyka artystkę teatralną Lukrecję (Sand) i zawią-