Strona:Stanisław Antoni Wotowski - George Sand.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

croix, portretem gospodyni pendzla Calamatty’ego na ścianach, palisandrowym fortepianem i... Chopinem.
Nie od rzeczy będzie dorzucić kilka słów w jaki sposób tworzyła para artystów. George Sand, jak piorun, zarzuca szybkiem nerwowem pismem szeregi kartek, których nie odczytywała nigdy.
Chopin zaś wydawał swoje utwory w męce i z trudem. Zamykał się na całe dni w swym pokoju, chodził, płakał, gryzł i łamał pióra, sto razy zmieniając jeden takt, a nazajutrz całą pracę rozpoczynał od początku. Czasem sześć tygodni siedział nad jedną stroniczką, aby po upływie tego czasu — napisać ją tak, jak wówczas, gdy szkicował ją po raz pierwszy.
George z podziwem patrzyła na ten system, wzruszając nieraz ramionami. Ona pisarka łatwa i płodna pojąć nie mogła dążenia do najwyższej doskonałości. Chopin zaś postępował, jak malarz Giotto, którego, gdy Papież prosił, by mu nadesłał swe najbardziej wykończone dzieło — przysłał... cyrklem wyrysowane koło.
W saloniku George Sand, jak świetnie to opisał Ferdynand Hoesick w swej książce „Chopin“ — zbierało się wieczorami wszystko, co było z kolonji polskiej najlepszego. Więc Grzymała, książe Czartoryski, Słowacki, Krasiński, rysownik Kwiat-