Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stała się ona pośrednią przyczyną śmierci Switomirskiego, toć o mały włos nie przyprawiła o ostateczną utratę konia, rozbijając wszelkie marzenia Grota o świetnej przyszłości. W jego pojęciu Irma wraz z Uszyckim i Lisikiem stanowili jedną bandę, która sprzysięgła się, aby wyłudzić konia od Switomirskiej i której zamierzenia trafem udało się pokrzyżować. Co za przewrotność! Jak potrafiła kłamać Irma, udając miłość dla Grota! Jak dobrze udać umiała uczucie, namiętność, przywiązanie bez granic...
— Brr!... — wzdrygnął się ze wstrętem.
Również baron Uszycki nie zaszczycał swą obecnością wyścigów. Dawniej kręcił się stale po „paddocku“ lub w pobliżu trybuny członkowskiej. Teraz nigdzie nie dawało się go spostrzec — może świadomie unikał spotkania z żokiejem. Zresztą Grot na gonitwach bywał krótko — przez kilka dni wyścigowych, koni umyślnie, ze względu na żałobę po nieboszczyku nie zapisywano do biegów i dopiero „Magnus“ miał ukazać się po raz pierwszy, od czasu tragicznego wypadku na torze, ale już w barwach Grota...
W barwach Grota! Jakąż go napełniało to dumą!...
Tak upłynął tydzień. Dziś był piątek — w niedzielę „Derby“.
Pojutrze...
I aczkolwiek żokiej posiadał niezachwiane przekonanie, że tym razem nic nie stanie na przeszkodzie zwycięstwu, aczkolwiek tydzień ten przeżył w radosnem upojeniu, spowodowanem niezwykłem „wykupieniem“ konia i poczytywał go niemal za swoją własność i pod jego nazwiskiem miał on zdobyć największą gonitwę sezonu — chwilami nieokreślo-

162