Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pannie Tinie zakręciły się łzy w oczach. Opanowała się jednak pierwsza, starając się go pocieszyć...
— Nie martw się, biedaku! — wyszeptała — Może jaki cud stanie się do jutra!...
Grot pojął, że wszystko stracone... Trudno mu już było nawet wyrzucić parę słów z siebie...
— A jeśli nawet stracimy „Magnusa“ — dokończyła hrabianka — pragnę, abyś na zawsze pozostał moim przyjacielem...





122