Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Demon wyścigów.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przecież i pan go dotykał...
— Ale przedtem namawiała mnie do przegrania wyścigu!
— Do przegrania wyścigu? A cóż pani Irmie mogło zależeć na przegranej „Magnusa“? Sądzę raczej, że będąc... hm... związana... z hrabią Switomirskim... z całej duszy życzyła sobie zwycięstwa konia...
— Przenigdy... Bo...
Grot urwał nagle. Urwał i zaczerwienił się. Sam wpadł w pułapkę. W pierwszej chwili uniesienia, w poczuciu własnej prawości, nie zastanowił się, że zarzuty mogą posiadać znaczenie li tylko w tym wypadku, jeśli wyzna wszystko, jeśli szczerze opowie o stosunku z Irmą. Wyznając zaś to, pogrążał się ostatecznie w oczach Świtomirskiego. Dalej, oziębłe, a nawet nieprzyjazne zachowanie się barona stawało się dlań jasne. Nadmieniała wszak Irma, że Uszycki zabiega o jej względy, a nawet pragnie zająć miejsce Huby...
— Bo... bo... — bąkał zmieszany.
Uszycki wnet wyczuł załamanie się żokieja.
— Skoro się występuje — rzekł, patrząc nań wyzywająco — z oskarżeniami, należy je poprzeć, a nie pod nosem bąkać... Dotychczas nie usłyszałem nic godnego uwagi poza gołosłownem twierdzeniem, że pani Irma jest winna...
— A jednak mam najgłębsze przekonanie...
— Przekonanie nie wystarcza!...
Uszycki odwrócił się ostentacyjnie od Grota a zbliżywszy się parę kroków w kierunku Irmy, skłaniając się lekko, zadał pytanie.
— Czy pani nie zechciałaby udzielić nam obecnie swego wyjaśnienia?
Artystka zrozumiała, iż dzięki interwencji baro-

101