Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Czarny adept.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chciał sprawdzić co zamierzamy, jakie dowody zostały zgromadzone. Dowiedział się czego chciał, że właściwie nic nie wiemy i że jedynym argumentem w walce są pamiętniki. Postanowił zdobyć kompromitujący dokument i podstęp udał się najzupełniej. Zagrawszy znakomicie na nerwach — musiał być brzuchomówcą i prestidigatorem — skorzystał z napięcia wytworzonego sytuacją i symulując konwulsje ściągnął kajet ze stołu. A ja, idjota, zamiast pochwycić bandytę za kołnierz, jeszcze litowałem się nad nim i trzeźwiłem wzmacniającemi trunkami! Jak śmiał się z nas po wyjściu!
Co za odwaga i zimna krew! Gdyby Forek zatelefonował pół godziny wcześniej, cała sztuka spaliłaby na panewce i znalazłby się w naszych rękach.
Wielce niebezpieczny gracz! Jedna nasuwała się pociecha: nie musiał czarny adept być tak potężnym magiem, skoro uciekał do tricków; coraz bardziej poczynała świtać myśl, że za tą maską ukrywa się zwykły zbrodniarz, zbrodniarz wysoce inteligentny, dzięki czemu jest w stanie posługiwać się wyrafinowanemi metodami. Bo czy natem koniec? Zagrabiwszy notatki zadecydował nawet cień podejrzeń odsunąć od siebie a korzystając ze zbiegu okoliczności na mnie rzucił falę kalumnji, jako moralnego sprawcę samobójstwa Mary Łomnickiej. Świadczyły o tem anonimowe listy rozsyłane po redakcjach, urabianie zapewne przed jego adherentów, opinji publicznej po kątach. Robota wyraźna przynosiła realne owoce, o czem miałem szczęście, przed chwilą, w Ziemiańskiej się przekonać.
Calomniez toujurs il y restera quelque chose! Teraz powszedna fama mnie przypisywała śmierć nieszczęsnej. Postępował w myśl maksymy krecich związków tajnych: jeśli człowiek zawadza — należy wykreś-