która była w niz groble, i prawie jakby ściana z groblą złączona, zasadził kilkaset strzelców, których widzieć od nas, póki się nie poczęli ruszać, nie możono. To uczynił Wołujew eo consilio[1], wiedząc natarczywość ludzi naszych, że się spodziewał, iż mieli na tę groblą, jako i wczora bezpiecznie wjechać i od tych zasadzonych strzelców ex insidiis[2] szkodę odnieść. Ale to nie poszło, bo choć ludzi widać nie było na grobli, mając jednak pan hetman podejrzaną chaszcz, która była przy grobli, zakazał, żeby nikt nie jeździł i nie chodził na groblę. Moskwa, którzy w onych rowkach na zboczy grobli in insidiis[3] byli, widząc, że nasi stanowią się i na groblę nie idą, utęskniwszy się, jęli jeden do drugiego z rowków przebiegać. Nasi, którzy tego pilnowali, postrzegli ich, potym iż się zdało nietylko contumeliosum[4], ale żebyśmy w kontempt[5] do nich nie przyszli, patrząc tak blisko na się, nie śmieć się o nie kusić, kazał pan hetman sporządzić się piechocie i kozaków zpieszyło się kilkuset. Zaszli jedni po drugiej stronie grobli, jakby stawem, bo miejsce było przystępne, staw był naderwany. Moskwa, która była po drugiej stronie grobli, nie postrzegli tego, że się do nich nasi skradają, i skoro się z nimi zrównali, jedni groblą w odkrytą do nich wskoczyli, ci zaś z pod grobli na groblę wtargnęli, strzelać, bić. Moskwa zaraz oną chaszczą uciekać, nasi gonić. A iż tak rzesko piechota nadskoczyła przez rzekę, przez którą konnym nie było przebytu, bo most, jako się wspomniało, był od nieprzyjaciela przerzucony, obawiając się pan hetman, aby piechota za oną swoją skorością do niebezpieczeństwa nie przyszła, kazał most
Strona:Stanisław Żółkiewski-Początek i progres wojny moskiewskiej.djvu/059
Wygląd