Strona:Sprawozdanie Stenograficzne z 36. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

90
36. posiedzenie Sejmu w dniu 20 marca 2013 r.
Informacja ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2013 r.

Minister Spraw Zagranicznych
Radosław Sikorski

kadrowa o różnych grzechach lustracyjnych, obyczajowych, korupcyjnych – jak w każdej dużej organizacji. Dla MSZ pracuje w sumie, łącznie z pracownikami miejscowymi, 4, 5 tys. ludzi, więc oczywiście pojawiają się zdarzenia naganne. Te kwestie lustracyjne są ważne, ale takich ludzi z każdym rokiem jest mniej.
Na pewno jednak zauważył pan, że chociażby w dniu dzisiejszym zapadł wyrok co do byłego dyplomaty pana Tomasza Turowskiego, który odszedł z MSZ wskutek mojej decyzji i który takie emocje budzi na prawicy – sąd dzisiaj ostatecznie uznał, że złożył on prawdziwe oświadczenie lustracyjne. Nie będę rozwijał tego tematu, bo postać jest kontrowersyjna, i to, co robiła za czasów PRL, nie jest godne pochwały, bardzo łagodnie to ujmując. Proszę jednak pamiętać w swoim zacietrzewieniu, że ambasadorem tytularnym pan Tomasz Turowski został z mianowania mojej poprzedniczki, pani minister Anny Fotygi. A więc jak sam pan widzi, ludzkie losy bywają bardzo skomplikowane, a Pan Bóg do swoich celów używa najróżniejszych ludzi, także dla dobra Rzeczypospolitej.
Pan poseł Szczerski pyta złośliwie o panią Maję Rostowską. Życzyłbym mu takiego wykształcenia, jakie ma pani Maja Rostowska, która właśnie wygrała konkurs na analityka w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Skończyła University College London, Stanford University. Chciałbym podkreślić wobec Wysokiej Izby, że nie miałem żadnej uprzedzającej wiedzy ani żadnego wpływu na tę autonomiczną i suwerenną decyzję Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Uważam jednak za nie fair atakowanie młodej kobiety, która mając do wyboru po Stanford, po University College London karierę na całym świecie, wybiera Polskę, chce służyć w polskiej instytucji, a wy głosami swoich publicystów i swoich posłów robicie z tego przedmiot kontrowersji, mimo że dziewczyna wygrała uczciwy konkurs, tylko dlatego, że jej ojcem jest minister finansów. Naprawdę też kiedyś może będziecie ministrami i życzę wam tego, aby nie pozbawiano waszych dzieci praw obywatelskich tylko z tego tytułu.
(Poseł Henryk Kowalczyk: Dzieci z daleka od urzędów publicznych w tej sytuacji. Tak byłoby lepiej.)
Pan poseł Mularczyk, pan poseł Szczerski i chyba też pan poseł Duda pytali o sprawy arabskie, ale już teraz w sensie kadrowym. Pragnę oświadczyć wobec Wysokiej Izby, że kandydat na ambasadora w Madrycie, były szef kancelarii, będzie do dyspozycji organów państwa polskiego niezależnie od tego, gdzie będzie przebywał.
Pan poseł Szczerski pytał o zmiany na stanowiskach ambasadorów w zeszłym roku. Oczywiście mógłbym przypomnieć konstytucję, że to prezydent mianuje i odwołuje na mój wniosek za zgodą premiera. Bardzo niechętnie komentujemy sprawy kadrowe, bo są to delikatne kwestie relacji z państwem przyjmującym, które nie chce być zaskakiwane, z Komisją Spraw Zagranicznych, która chce mieć pierwszeństwo co do tej wiedzy. Staram się prowadzić politykę kadrową, dzięki której na te najważniejsze stanowiska naszych ambasadorów w Berlinie, Brukseli, Waszyngtonie, Londynie mianuję najbardziej doświadczonych polskich dyplomatów. Rozumiem, że posłowi Szczerskiemu może być markotno, bo gdyby nie stał się politykiem, to też miałby szansę zostania ambasadorem. Poseł Waszczykowski miał wręcz jechać do Kairu, żeby zostać ambasadorem, i gdyby zachował elementarną lojalność wobec rządu i państwa polskiego, to zostałby nim.
Pan poseł Michał Wojtkiewicz z PiS pytał o zatrudnianie współmałżonków kierowników placówek, o ile pamiętam, z takim komentarzem, jakoby zatrudnianie małżonka budziło znowu jakąś podejrzliwość, że jest to... Szukam właściwego słowa. (Gwar na sali) Nie, że to właśnie źle.
(Głos z sali: Bo źle.)
Nie zgodzę się z takim postawieniem sprawy. Pamiętajmy, że – tak jak w każdej grupie ludzi – w MSZ mamy wiele małżeństw, w których oboje małżonkowie są dyplomatami. I nie zawsze jest tak, że to mężczyzna jest wyższy rangą niż kobieta. Mamy np. panią ambasador w Nowej Zelandii, której podwładnym jest jej mąż. To nie jest jedyny taki przypadek, więc nie możemy ich przez to represjonować, tylko dlatego, że akurat w MSZ ludzie znaleźli miłość i się pobrali.
Ale jest też inny aspekt sprawy. Nawet tam, gdzie – już sobie pozwólmy na moment na stereotyp, bo jest to częstsza sytuacja – mężczyzna jest ambasadorem, a żona prowadzi rezydencję, umówmy się, żona ambasadora spełnia bardzo ważną rolę w naszej dyplomacji. I nie mamy prawa żądać, aby tę rolę w organizowaniu życia towarzyskiego ambasadora, co jest kluczowym elementem dyplomacji, małżonek – przeważnie jeszcze kobieta – odgrywał za darmo. Do tej pory było to regulowane w ten sposób, że ambasador otrzymywał na współmałżonka, niezależnie od płci, dodatek do swoich poborów w wysokości bodajże 20%. Tylko że nawet to było nie fair, niesprawiedliwe, bo życie bywa życiem, nie wszystkie małżeństwa, nawet w MSZ, są trwałe, dochodziło do rozwodów, co oznaczało, że po jakimś czasie małżonek ambasadora nie miał praw emerytalnych nawet do tej części zarobków, którą otrzymał z tytułu pełnionej usługi na rzecz państwa polskiego.
Dlatego też na wniosek Stowarzyszenia Rodzin Dyplomatów, poparty przez różne środowiska, rzeczywiście podjąłem decyzję o możliwości zatrudniania na pół etatu małżonków dyplomatów, ambasadorów. Podkreślę, że są to te same pieniądze, które uprzednio ambasador dostawał w postaci dodatku. Teraz małżonek dostaje pół etatu na niższej szarży i jest to uzusowione. Ten małżonek wreszcie nabywa do tego prawa emerytalne. Mam nadzieję, że naprawdę nikogo to nie razi, że jest to po prostu sprawiedliwe w stosunku do naszych pracowników.