Strona:Sprawozdanie Stenograficzne z 36. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

36
36. posiedzenie Sejmu w dniu 20 marca 2013 r.
Informacja ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2013 r.

Poseł Krzysztof Szczerski

lizm rezygnacyjny. To jest pana definicja polityki. Po analizach sytuacji dochodzi pan do wniosku, że Polska nie może wiele, że jesteśmy krajem, który wiele nie może, w związku z powyższym musimy się z tym pogodzić, że nic nie możemy. To jest opis tego, co pan robi np. w kwestii smoleńskiej. Pan po prostu uważa, że nic nie może, więc tak musi być, jak jest, tylko czasami pan ma jakieś takie, minister Sikorski ma jakieś takie przebłyski szamotania się retorycznego, ale pan z góry zakłada, że nic nie może. I to jest problem, który mamy – ja oraz Prawo i Sprawiedliwość – z polityką pana ministra Sikorskiego. Jest to polityka, która mówi, że po prostu trzeba się poddać biegowi rzeczy i jakoś usadzić się w tym nurcie, jakoś się w niego wpisać. Najlepiej widać to w polityce europejskiej, na której chcę się skupić, aczkolwiek cieszę się, że jest pan minister Serafin, bo pan minister Sikorski, jak wiadomo, z polityki europejskiej jest całkowicie wyłączony. Nie był nawet na posiedzeniu Rady Europejskiej, gdy zatwierdzano budżet. Ministrowie spraw zagranicznych – nie ci, co przyszli do MSZ z UKIE, tylko realni ministrowie spraw zagranicznych – na posiedzeniach Komisji Spraw Zagranicznych nie mają nic do powiedzenia na temat Unii Europejskiej. Nawet nie wiedzieli, jaka jest wysokość polskiej składki członkowskiej w Unii Europejskiej. A wczoraj nie wiedział tego sam minister Sikorski, który pomylił się, bo taką rozbieżność podał – że jest to między 800 mln a 14 mld zł – i powiedział, że nie wie, czy to jest 800 mln, czy 14 mld zł. Rzeczywiście jest tak i to wszyscy dobrze wiemy – tutaj nie będę od pana ministra Serafina wymuszał żadnych deklaracji – że połączenie UKIE z MSZ to jest fikcja. Wiemy, że politykę europejską prowadzą nadal ludzie z UKIE, którzy są de facto zgromadzeni zupełnie gdzie indziej, bo w kancelarii premiera, gdzie pan minister Serafin zasiada, a w MSZ pan minister Sikorski jest z polityki europejskiej całkowicie wykluczony. Po prostu się nią nie interesuje, polityka unijna to jest coś, co go męczy i nudzi.
Mimo wszystko chciałbym coś powiedzieć o Europie – może właśnie nawet lepiej, że ministra Sikorskiego nie ma na sali. Dwa fakty dobrze ilustrują różnicę, jaka jest między rządem Donalda Tuska a Prawem i Sprawiedliwością, jeśli chodzi o politykę europejską – te dwa fakty dobrze to pokazują.
Pierwszy to plan, który przedstawił rząd, plan włączenia Polski do rdzenia europejskiego poprzez pakt fiskalny i członkostwo w strefie euro wraz ze zgodą, by ten rdzeń był zarządzany odgórnie przez najsilniejsze państwo i by władza biurokratów europejskich była wyposażona w narzędzia nadzoru i kontroli wobec krajów słabszych. Ten plan realizuje rząd z żelazną konsekwencją, nawet wbrew polskiej konstytucji i bez dialogu ze społeczeństwem. Prawo i Sprawiedliwość mówi na to: nie. Jutro, co zapowiadam z mównicy sejmowej, do Trybunału Konstytucyjnego trafi nasz wniosek, nasza skarga o stwierdzenie niezgodności paktu fiskalnego i ustawy, która ją ratyfikowała, z polską konstytucją. Wniosek, zapowiadam, jest miażdżący, bo wykazuje kilkanaście naruszeń konstytucji w odniesieniu do prawie 20 jej przepisów. To jest wielki, miażdżący akt oskarżenia przeciwko łamaniu polskiej konstytucji przez rząd Donalda Tuska w sprawie paktu fiskalnego.
Prawo i Sprawiedliwość mówi Polakom jasno: po pierwsze, zabezpieczymy polskie państwo przed niekontrolowaną utratą suwerenności i kompetencji. Po drugie, nie pozwolimy poddać nas decyzjom i kontroli silniejszych. Po trzecie, nie będziemy niczyim klientem ani giermkiem przy czyimkolwiek przywództwie. Po czwarte, Polacy za naszych rządów będą mogli bezpiecznie trzymać oszczędności w bankach, bo żaden europejski polityk nie sięgnie po nie. Członkostwo w Unii musi służyć odbudowie polskiego potencjału gospodarczego, przemysłowego i podniesieniu poziomu życia w Polsce. Musi służyć naszemu podmiotowemu rozwojowi. Mówię panu premierowi Tuskowi: zawsze i przede wszystkim więcej Polski w Europie, ale nie więcej Europy ponad Polską. (Oklaski)
Proponujemy Polakom silną, odpowiedzialną i stabilną politykę europejską, która poszukuje dla naszego kraju sojuszników wśród tych krajów, które także widzą swą przyszłość nie w federacji rządzonej przez najsilniejszych, tylko we wspólnocie równych państw, swobodach wspólnego rynku i solidarności europejskiej. Partnerów do takiej polityki jest wystarczająco dużo i wśród państw strefy euro, i poza nią. Wszyscy dobrze wiemy, że mamy partnerów do takiej polityki. Nie wszyscy bowiem zgadzają się z pomysłami narzucanymi przez dzisiejszych najsilniejszych liderów polityki europejskiej, przez biurokratów unijnych i przez szefów instytucji finansowych. Jest z kim budować przeciwwagę dla zacieśniającego się rdzenia strefy euro, któremu grozi dziś implozja czy załamanie się pod własnym ciężarem.
To przez tworzenie alternatywy dla egoizmu i partykularyzmu niektórych krajów rdzenia możemy sobie zapewnić warunki do samodzielnego, nieskrępowanego rozwoju i wyjść z peryferii. Z kolei do strefy euro możemy wchodzić jedynie pod warunkiem, że to będzie służyć naszemu interesowi gospodarczemu i społecznemu, oraz przy jednym założeniu, z którego nie zrezygnujemy: decyzja o porzuceniu złotego musi być demokratyczną decyzją Polaków wyrażoną w odrębnym referendum. Nic o Polakach bez zgody Polaków. (Oklaski)
I drugi fakt. Po spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji premier Tusk ogłosił, cytuję: Zgadzamy się, że dziś budowę jedności europejskiej należy prowadzić za pomocą trzech narzędzi – unii walutowej, konkurencyjności państw członkowskich oraz umacniania europejskich zdolności obronnych. I to jest wypisz wymaluj przepis na to, jak rozbić wspólnotę w Europie, bo to są właśnie trzy piły tarczowe, które tną Unię na kawałki,