wać i być tak dobrą, jak wy jesteście. Ach, gdybym miała taką matkę, jak wasze, byłabym daleko lepszą! Ale obawiam się ogromnie mojej macochy! Nigdy nie powie mi co mam zrobić, tylko bije mnie przy każdej okazji!
— Biedna Zosieńka! Bardzo mi przykro, że cię nie lubiłam! rzekła Stokrotka z uczuciem szczerego żalu.
— Miałaś rację mnie nie lubić, bo byłam bardzo niegrzeczną przybywszy do was, odpowiedziała Zosia.
Kamilka i Madzia musiały odejść, aby dokończyć lekcję geografji, a Stokrotka opowiedziała tymczasem Zosi o jeżach utopionych i zabiciu ich matki.
— Chodźmy zobaczyć, gdzie je potopiono, zawołała Zosia zaciekawiona.
— Mamusia zabrania mi zbliżać się do wody, rzekła Stokrotka.
— Będziemy przyglądały się zdaleka, odparał Zosia, biegnąc we wskazaną stronę.
W sadzawce dostrzegła coś poruszającego się na powierzchni.
— Patrz! patrz! Widzę małego jeżaka który jeszcze żyje! wołała Zosia, zbliż się, to go zobaczysz.
— Ach prawda! Jak się męczy, biedactwo. A tamte już potonęły.
— Trzebaby pchnąć go kijem, żeby prędzej poszedł na dno, zauważyła Zosia.
Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/53
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.