Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się przyglądnę zbliska, moja Lucynko, dodała zwracając się do córki. O, mój Boże! Gdybyż twój ojciec mógł cię widzieć w tej chwili!...
Głowa jej opadła na poduszki, ukryła twarz w dłoniach i zapłakała. Pani Rosburgowa poczęła ją pocieszać, mówiąc:
— Wszystko, co nam Bóg zsyła, jest dla naszego dobra; gdyby młynarka nie była wypędziła biednej Lucynki, nasze dzieci nie usłyszałyby jej żałosnego łkania, jabym nie zapytała ją o nazwisko i nie dowiedziała się w jak ciężkiem znajdujecie się położeniu. Szczęście i nieszczęście nasze jest w ręku Boga, powinniśmy przyjmować wszystko z Jego ręki; bądźmy pewni, że przyjęta w pokorze największa niedola w pomyślność się zamieni.
Słowa zacnej opiekunki uspokoiły chorą; oddawała się teraz całkowicie radości posiadania nareszcie swego kąta, łóżka, bielizny, nie potrzebowała już teraz troszczyć się, co jej jutrzejszy dzień przyniesie, nie zazna głodu i nędzy, a dziecko jej również będzie miało przyszłość zapewnioną, chociażby jej nie stało na świecie.
— Jutro, kochana pani Franciszko, pojadę do miasteczka i nabędę niezbędne dla was sprzęty, ubranie, wszystko czegośmy narazie nie mogły sprowadzić — mówiła pani