Strona:Sophie de Ségur - Przykładne dziewczątka.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Siadaj i pisz! krzyknęła pani Marja, poczem wyszła z pokoju, zamykając drzwi na klucz i powróciła do dzieci, które opowiedziały jej jak się rzecz miała i dowiedziały się, że Zosia jest na pokucie. Pani Rosburgowa ukarała ze swej strony Stokrotkę i nie pozwoliła jej przyjść na obiad.
— A jednak, mamusiu, Stokrotka miała słuszność, stając w obronie Janowej, a Zosia postąpiła źle, okazując swą pychę — mówiły dziewczynki.
— To prawda moje dzieci, ale nie potrzebnie Stokrotka uniosła się do tego stopnia, żeby aż rzucać w Zosię wiśniami. Mogła w inny sposób przekonać o konieczności wspierania ubogich i okazywania miłosierdzia.
— Zosia nie chciała wcale słuchać tego, co się do niej mówiło.
— Zosia jest źle wychowana i nie nauczono ją litości nad biedakami, ale ma dobre serce i zrozumiałaby, idąc za waszym przykładem, jak postępować należy. Tymczasem wpadła w szał gniewu i obraża Boga swem zachowaniem.
— Niech mamusia pozwoli mi pójść do niej — prosiła Madzia — jestem pewną, że zalewa się łzami i żałuje szczerze swego uniesienia.