— Zjadłam kromkę chleba razowego, przeznaczonego dla konia — odrzekła ze łzami w oczach. Tak bardzo mi ten chleb smakuje! Koszyk był pełny, myślałam, że mamusia nie zauważy braku jednej kromki! Za to, że nie wystarczyło chleba dla ostatniego konia, mamusia mi nie pozwoliła zejść do obiadu. Dostanę tylko zupkę chlebową.
To mówiąc Żosieńka rozpłakała się nad swym losem, a zacna panna Julja, nie czyniąc już ze swej strony żadnych wymówek, spojrzała na nią ze współczuciem i westchnęła głęboko. Miała bardzo dobre serce i wydawało się jej zawsze, że pani Irena zbyt srogo postępuje nieraz z Żosią, starała się więc według swojej możności pocieszać ją i łagodzić kary. Gdy lokaj przyniósł na tacy zupkę chlebową, suchy kawałek chleba i szklankę wody, panna Julja zaraz po jego odejściu otworzyła szafę, wyjęła z niej duży serek i słój konfitur, a zwracając się do Zosi rzekła:
— Jedz dziecinko najprzód serek z chlebem a potem dostaniesz konfitury.
Widząc, że Zosia się waha, chociaż jej czki już się radośnie śmieją — dodała jeszcze:
Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/44
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.