Strona:Sophie de Ségur - Przygody Zosi i wesołe wakacje.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drodze, byłbym wpadł w jego ręce. A ty, Leonku, przebiegłeś obok mnie, schowanym w krzaku.
Wujek świetnie biega!.. zawołał Janek z zachwytem. Tyleśmy się nalatały i nieudało się nam dogonić ani nawet dostrzedz wujka!
— Za młodych lat byłem jednym z najlepszych gimnastyków i przebiegałem niestrudzenie olbrzymie przestrzenie. Coś niecoś z tej chyżości zostało nie[1] jeszcze w nogach dodał pan Troypi z uśmiechem.
Dzieci podziękowały wujkowi za ukończenie ich żmudnej pracy. Leoś ucałował małego Jakóbka a ten cichutko prosił go o przebaczenie.
— Nie mówmy o tem — odrzekł Leoś, z rumieńcem na twarzy — gdyż w gruncie rzeczy czuł się winnym względem małego braciszka i chciałby, aby ta sprawa poszła w zapomnienie.

Teraz jeszcze należało umeblować chatki. Posłużyły ku temu stare krzesła, stoliki, kawałki firanek, trochę ponadbijanej po brzegach porcelany. Wszystko to skrzętnie zostało zebrane i ustawione gustownie. Na-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; zamiast nie winno być mi lub mnie?