Strona:Sokrates tańczący.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MRÓZ NĘDZARZY.

Mróz siarczysty się wkręca w przetarte odzieże,
W palta, wiatrem podszyte, w rozdziawione dziury,
Wtulamy zmarzłe uszy w przykrótkie kołnierze,
Wciskając się zawzięcie w nieprzytulne mury.

I cóż wam przyniesiemy, wy wonne i ciepłe,
Kapryśne, wypieszczone urodą kochanki?
Szorstkie, zgrabiałe ręce? Twarze sine, skrzepłe?
Lub zmarznięte, stwardniałe na mrozie gałganki?

Może skaczące wargi i nosy czerwone?
Może ciała skostniałe, szybko dygocące?
Lub oczy osłupiałe, oczy załzawione,
Słonemi kropelkami nieznośnie kapiące?

Szklany wiatr kraje twarze, sypie kłaki śnieżne,
Smaga świstem i bólem, jak ostre miotełki,
I szczypią, szczypią mrozu paznokcie drapieżne,
Kłują, kłują złośliwie palące igiełki.

Chuchaj i dmuchaj w palce! Miętoś wargi białe!
Och, trzęsiemy się, jęcząc w kamiennej agonii,