Strona:Sokrates tańczący.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
O SKWARNEJ ŚMIERCI.

O, wielki mocny Boże, zmiłuj się nad nami!
Żółta, skwarna niedziela dyszała ospale, duszna i pusta.
I trupi zaduch mdlił w upale.
Fuksje, jak krople skrzepłej krwi, za oślepłemi zwisały oknami.
Blady majster w błyszczącym surducie,
Łzawooki śmiertelnik Ignacy,
Zapatrzył się, nastroszył krzaczaste brwi,
Zapinając niciane białe rękawiczki.
W rzemieślniczej resursie grają już strażacy.
Ksiądz proboszcz jeszcze śpi.
Fuksje, jak krople skrzepłej krwi, za oślepłemi zwisają oknami.
O, wielki mocny Boże, zmiłuj się nad nami!
O, Jezu przenajsłodszy, zmiłuj się nad nami!

W szarym skwarze usycha miasteczko...
Georginje pochyliły głowy...
Zwiędło sprażone kwiecie.
Blady majster w błyszczącym surducie,