Strona:Sofokles - Król Edyp.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I tam, gdzie ołtarz Ismena[1] popielny,
Bo miasto — jak ty sam widzisz — odmęty
Złego zalały i lud bodaj głowę
Wznosi wśród klęski i krwawej pożogi,

Mrąc w ziemi kłosach i ziemi owocach,
25 

Mrąc w stadach bydła i niewiast porodach,
Płonnych od kiedy bóg ogniem zionący[2]
Zaciężył srogą nad miastem zarazą,
By grody Kadma pustoszyć, a jękiem

Czarne Hadesu wzbogacić ostępy.
30 

Choć więc my ciebie nie równamy bogom,
Ani te dzieci, siedliśmy w tych progach,
Bo ciebie pierwszym mienimy wśród ludzi,
Wśród ciosów życia i wśród nieba gromów.

Tyś bo przybywszy, gród stary Kadmosa
35 

Od strasznych ofiar dla Sfinksa[3] wyzwolił,
Nic od nas wprzódy się nie wywiedziawszy,
Ni pouczony; nie! z ramienia bogów
Dałeś nam życia ochłodę i ulgę.

A więc ku tobie, któryś nam najdroższym,
40 

Ślemy, Edypie, tę prośbę błagalną,
Byś nas ratował, czy z bogów porady
Znajdując leki, czy z ludzi natchnienia.
Bo przecież widzę, jako doświadczonych

Rady najlepszym poprawy zadatkiem.
45 

Nuże więc, mężom ty przoduj, skrzep miasto,
Nuże, rozważnie działaj, bo ta ziemia
Zbawcą cię mieni za dawną gotowość.
Niechbyśmy rządów twych tak nie pomnieli,

Iż po naprawie upadek nas zgrążył;
50 

Ale stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu;

  1. w. 21. Ismenus zwała się rzeka pod Tebami. Nad nią leżała świątynia Apollina, Ismenion zwana. Była ona siedzibą wróżbitów, którzy wróżyli z płomieni buchających na ołtarzu.
  2. w. 27. bóg ogniem zionący — demon zarazy, dzierżący ognistą pochodnię, która mór szerzy.
  3. w. 36. Sfinks — por. Wstęp, str. 4.