Strona:Sofokles - Elektra.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pohamuj gniew twój, a ja twoje słowa
Tak skryję, jakbyś ich nigdy nie rzekła.
Przejrzyj to wreszcie, o siostro, że teraz
Bezsilnej trzeba się ugiąć przed siłą.

CHÓR

Słuchaj, bo rozum przecież i rozwaga
1015 

Największym zawsze skarbem dla człowieka.

ELEKTRA

Rzekłaś to, czegom po tobie czekała;
Wiedziałam dobrze, iż myśl mą odtrącisz.
A więc ja sama przystąpię do dzieła,

Bo nie dopuszczę, by poszło na marne.
1020 

CHRYSOTHEMIS

Gdyby duch taki był w tobie naówczas
Gdy legł nasz ojciec, byłabyś nam zbawcą.

ELEKTRA

Ducha już miałam, lecz rady nie stało.

CHRYSOTHEMIS

Staraj się taką pozostać przez życie.

ELEKTRA

Nie chcąc współdziałać, tak mnie upominasz?
1025 

CHRYSOTHEMIS

Bo z czynu złego wyłoni się klęska.

ELEKTRA

Twój rozum podziw, trwożliwość wstręt budzi.

CHRYSOTHEMIS

Zniosę przyganę, jak kiedyś pochwałę.

ELEKTRA

Z mych ust nie doznasz ty nigdy tej drugiej.