Strona:Sofokles - Elektra.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ELEKTRA

Nie mów choć teraz, Że ja mą zaczepką
Gniewne od ciebie wywołałam słowa.
Lecz gdy zezwolisz, to prawdę za zmarłych

I za mą siostrę wypowiem otwarcie.
555 

KLYTAJMESTRA

Wręcz ja pozwalam, a gdyby twe wstępy
Zawsze tak brzmiały, mniejbyś mnie raziła.

ELEKTRA

Wręcz ci więc powiem; żeś ojca zabiła,
Nie przeczysz. Jest-li haniebniejsze słowo, —

Równo czy słusznym czyn był, lub niesłusznym?
560 

Ja zaś dowiodę, że żadne cię prawo,
Lecz podszept złego podmówił człowieka,
Z którym przestajesz. — Pytaj Artemidy,
Za co w Aulidzie wszelakie powiewy

Wstrzymała, albo ja ci dam odpowiedź,
565 

Bo ona zmilknie. — Ojciec więc mój niegdyś,
Jak wieść, wczasując w gaiku bogini,
Spłoszył jelenia, pstrej barwy, rogala,
A nad ubitym zaś rzucił przechwałkę.

Stąd tedy gniewna Letojska dziewica[1]
570 

Więzi Achajów, aż dałby za zwierzę
Ojciec swą córę jak okup w ofierze.
Tak do niej przyszło; li za tym wykupem
Wojsko pójść mogło ku domom lub Troi.

A więc dla sprawy, z musu, poniewoli,
575 

Ledwie dał córkę, a nie bratu gwoli.
A gdyby — powiem z twej myśli — owemu
Zadość chcąc czynić, tak sobie był począł,
To czyż paść musiał z twej ręki? Gdzie prawo?

Patrz, byś ty, ludziom ten zakon zlecając,
580 

Kaźni i żalu nie ściągła na siebie.

  1. Letojska dziewica — Apollon i Artemis byli dziećmi Leto, albo Latony, i Zeusa.