Strona:Sofokles - Elektra.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
CHRYSOTHEMIS

Nocne widziadła, jak mniemam, powodem.
410 

ELEKTRA

Ojczyste bogi! na pomoc choć teraz!

CHRYSOTHEMIS

Czyż ty z tej trwogi nabierasz otuchy?

ELEKTRA

Rzeknę, jeżeli wyjawisz sny owe.

CHRYSOTHEMIS

Lecz wiedząc mało, niewiele rzec mogę.

ELEKTRA

Choć to mi powiedz, bo i drobne słowo
415 

Zwali człowieka lub dźwignie na nowo.

CHRYSOTHEMIS

Mówią, że ona naszego rodzica
Widziała postać, zjawioną powtórnie
Na światło ziemi; że on przy ognisku

Zatknął to berło, które sam piastował
420 

Niegdyś, zaś Egist dziś dzierży; że z niego
Bujna latorośl strzeliła, od której
Cień padł na całą krainę Mykenów.
Gdy więc sny owe przedkładała słońcu,

Ktoś to podsłyszał i mnie rzecz powtórzył.
425 

Nic nad to nie wiem — prócz tego, że ona,
By strach zażegnać, mnie w pole wysłała.
A więc na bogi cię błagam rodowe,
Słuchaj i nie gub się w błędzie. Bo jeśli

Wzgardzisz mną, w klęsce wnet zwrócisz się do mnie.
430 

ELEKTRA

Niechby nic z tego, co w ręce masz twojej,
Grobu nie tknęło, o siostro ma droga!