Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Napadnięty tak dziwnie, Serwuś zaczerwienił się, ręką powiódł po twarzy i syknął prawie gniéwnie:
— Wolne żarty!
— Jak się acan nazywasz? Zdaje mi się także Przebendowski — wtrąciła Pociejowa.
— A tak jest.
— Dawno w ich domu?
— Od dziecka, bom siérota.
— Ileż acanu lat?
Ta indagacya extra materiam jakoś się wkońcu nie podobała Serwusiowi i wykrzyknął:
— Nie wiem, ja tam w metrykę nie patrzył.
Zdaje się że facyata i obejście się oryginalne Przebendowskiego musiały zabawić fantastyczną panią, bo padła naprzeciw niego na krzesło, nie zdjąwszy zeń leżącéj sukni, którą pod sobą zdusiła, i poczęła mu się przypatrywać od stóp do głowy bardzo pilnie, jakby chciała odgadnąć, co tam w tym niezgrabiaszu siedzi.
Serwuś, jak na pytkach, pocił się i męczył.
— Pani hetmanowa raczy mi powiedziéć, co mam odnieść mojéj pani i kiedy się mogę listu spodziewać?
— List acanu dam — rzekła Pociejowa — ale ona z listu niewiele się nauczy. Spódnica długa, najniższa sługa, i tyle! Ja tam, jak te Niemkinie, pisać i gryzmolić nie umiem i nie lubię. Papiér zdrajca; potém się będą z listami memi nosili, jak z Jabłonowskiego i innemi. Ustnie im acan powiész, niech na nas nie rachują. Fimfę będą mieli — fimfę.
Chwilkę pomilczała.
— Co oni nam tam gruszki na wiérzbie obiecują? Starostwa, dobra, pensye, prezenta. Najprzód król goły, bo mu na kochanki dużo potrze-