Strona:Skrypt Fleminga II.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

posaży, zawróci mu głowę, rozerwie go i my przez nią...
Nie dokończył, spostrzegłszy że się wygadał do zbytku.
— Zrobimy z niéj wielką panią! — dodał.
— Zróbcie z niéj kobiétę uczciwą! — surówko wtrąciła Spieglowa.
— A! chère maman, ona będzie bardzo poczciwą, to pewna — rzekł Rutowski. — Serce ma najlepsze, ale pruderyi najmniejszéj. Doskonały wisus z dziewczyny. Papa się okrutnie nudzi, potrzebuje rozrywki, du nouveau n’en fut il plus au monde. Ona wniesie nam na dwór wesołość, rozrusza go. Ja zaś, który ją kocham i pochlebiam sobie, że zyskałem téż jéj serce, ja przez nią u papy wyrobię, co zechcę.
Spieglowa poruszyła ramionami, odwracając się od syna.
— Wszystko to bezecne jest — zawołała — obrzydliwa, szkaradne!.. Gubicie ją!
— Ja jéj na sumieniu nie mam! — ciągle wesoło się śmiejąc, począł pułkownik. — Wprzódy niżeśmy się poznali, miała już czułe stosunki z oficerami. Teraz już ja jéj nie dopuszczę z ladakim ankanaliować. Gdybyś ją mama zobaczyła, co za śliczna dziewczyna! Na koniu, powiadam mamie, przebrana po męzku, choć się jéj pod nogi położyć!
Spieglowa, gryząc usta, milczała.
— Auguście — odezwała się tonem goryczy pełnym — powtarzam ci: to ohydne!
— Mama bo — przerwał Rutowski — podstarzawszy teraz, stała się nadzwyczajną rygorystką i wszystko bierze tak seryo! To są przecie rzeczy, trafiające się i w Biblii, i po świecie. Ktoby tam wchodził w genealogie tego rodzaju?