Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pili, ale mnie kto inny pozbawić może tego klejnotu.
Król mówił o rubinie z nadzwyczajném przejęciem się, prawie gorączkowo; potém niby przypomniawszy sobie salę, wskazał miejsca gdzieby dwa jeszcze świéczniki nie zawadzały. Był jakby roztargniony, a Watzdorf, wypowiedziawszy co mu powiedziéć kazano, stał ze spuszczoną głową, milczący.
— Denhoffowa potrzebuje wyprany — rzekł wkońcu. — Lubomirski, który ją bierze, będzie miał niepospolity ciężar do dźwigania. Biédna kobiéta jest rozrzutną. Za księżnę cieszyńską, którą Lubomirskim wziąłem, wypłacam się, dając im Denhoffową. Nous sommes quittes.
Ostatnie słowa rzekł cicho i ruszył potężnemi ramionami. Kilka kroków postąpił, znowu się rozpatrując po sali. Watzdorf, w przyzwoitym oddaleniu, zwolna kroczył za nim.
August raz jeszcze schylił się ku niemu, pocichu, szybko zdawał się dawać jakieś rozkazy, które on, głową potakując, przyjmował posłuszny.
Wśród nich musiały być i pytania, bo Watzdorf szybko cóś na nie odpowiadał, a król głową potrząsał, nie kryjąc oburzenia. Imiona Fleminga i podskarbiny Przebendowskiéj kilka razy się przemknęły.
Stali jeszcze u komina z królem, gdy od sali audyencyonalnéj szmer zwiastował kogoś nadchodzącego; król groźnie się odwrócił i zobaczył stojącego w progu feldmarszałka Fleminga, który nie zbliżał się, czekając ukończenia z Watzdorfem rozmowy.
Nowo kreowany hrabia zarumienił się zrazu, widząc nadchodzącego, zmieszał i musiał nagle