Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

a Fleming nie miał przeczucia niebezpieczeństwa.
Miała je może za niego pani Przebendowska, lecz zanadto ufała brata siłom, aby sobie wiele ważyła pokątne na niego spiski. Kilkadziesiąt lat i większe daleko niebezpieczeństwa przetrwał Fleming niezachwiany, była więc przekonaną że i z tych zasadzek wyjdzie zwycięzko.
Tymczasem wyprawiono Denhoffową przodem, aby na króla oczekiwała w Krakowie. Ztąd król, dla rozmaitości, miał się na statku, umyślnie urządzonym z pokojami dlań, udać do Warszawy, razem z Marynią.
Kilkanaście dni zeszło na przygotowaniach do téj podróży wodą, w stolicy dawnéj, która koronę włożyła na skronie Augusta. Nareszcie ruszył król do Warszawy i rad nierad pojechał ztąd na sejm do Grodna.
Znany jest z dziejów ten sejm dosyć burzliwy, pełen epizodów rozmaitych, zajęty napozór prawie wyłącznie naleganiem o ewakuacyą wojsk obcych i wycofanie ich z Litwy. Lecz po za temi gorącemi rozprawy, które maskowały robotę hetmanów, usiłujących powrócić do dawnéj władzy, odgrywała się sprawa komendy Fleminga, sprawa Sasów z rzecząpospolitą. Niektórzy Sasi, towarzyszący królowi, zajmowali kwatery w dworkach szlacheckich, wyrugowawszy z nich właścicieli; ztąd znowu clamor na opresyą.
Ledwie się to połatało, powstał spór między duchowieństwem a senatorami świeckimi o wyprawy z dóbr kościelnych i dziedzicznych, o udział w powinności wojskowéj. Prymas, obruszony że ciężar taki chciano nałożyć na duchownych, wyruszył z izby i pociągnął za sobą wszystkich biskupów. Senatorowie krzyknęli, żeby krzesła