Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Będziemy zresztą mieli sposobność okazać go w świetle następujących wypadków.
W chwili gdy nasze opowiadanie rozpoczynamy, Fleming był już powtórnie żonatym. Dwór trzymał książęcy, ogromną liczbę sług, dworzan, pokojowych, na stajni około stu najpiękniejszych koni. Przedpokoje ministra roiły się najznakomitszymi urzędnikami i gośćmi obcymi. Naprzemiany mógł się z nimi Fleming rozmówić, gdy było potrzeba, po francuzku, po niemiecku, po polsku i po łacinie. Chociażby po północy powrócił z jednéj z tych zabójczych pijatyk Augusta, które wielu, a między innymi Pfluga, o śmierć przyprawiły zawczasu — Fleming o szóstéj był już na nogach i pracował z sekretarzami, którzy często wcale się spać nie kładli.
Jeśli przybył zmęczony i późno, siadał jak stał na krześle, przedrzemał się godzinę, umył i zdrów, a rzeźwy brał się do roboty.
Mówiliśmy już o zarzutach, jakie mu czyniono, z powodu że współzawodników pozbyć się starał; robiło mu to nieprzyjaciół, nietylko u tych których odpychał, ale u pożądających wywyższenia, którego się dobić nie mogli
Feldmarszałkowa téż, pamiętająca nadto że była z domu księżniczką Radziwiłłówną, nie jednała mu serc, odstręczała raczéj. Rzadko kto u niéj był w łaskach, a osoby, przypuszczone do oglądania nieładnego jéj oblicza, zrażały się niesłychaną dumą, nadąsaniem i kwasem.
Wytworne, puste, eleganckie, sentymentalne i dowcipkujące razem towarzystwo kobiéce dworu króla, całe zszyte z koronek, z atłasów, gazy, komedyanckie, wymuszone, popisujące się sobą, nie mogło się pogodzić z panią feldmarszałkową, która w dzieciństwie otoczoną była pochlebcami,