Strona:Skrypt Fleminga I.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

choć musiała względem Lubomirskiego zachowywać się zgodnie z bratem, nie powściągnęła się i okazała mu czasami, że wié co o nim trzymać i o Vitzthumów domu. Po kobiécemu czyniła to jednak tak zręcznie, że za przycinek trzeba było jeszcze dziękować.
Podskarbina dnia tego, gdy się ból głowy jéj rozszedł po obiedzie, ze zwykłą uprzejmością gości u siebie witała i zabawiała ich z pomocą Aurory Spiegiel. Uśmiéchała się panom polskim, zadziwiając ich cochwila swą znajomością stosunków i koligacyj. Wiedziała doskonale kto kogo rodzi i w jakim stopniu pokrewieństwa znajdują się różne rodzin gałęzie. Często nawet ta jéj erudycya zawstydzała Polaków, mniéj obeznanych z genealogiami.
Tego wieczora polski kontyngens gości był obfity. Oprócz Szaniawskiego biskupa kujawskiego, Gałeckiego wojewody inowrocławskiego, obu znanych regalistów, ciałem i duszą królowi oddanych, przybył właśnie Rybiński wojewoda chełmiński, Dorpiewski, Sapieha pisarz polny litewski, Chomentowski wojewoda mazowiecki, dwóch Ogińskich i pomniejszych wielu. Fleming znajdował się także u siostry, razem z nieodstępnym swym pułkownikiem Bielcke, który mu wszędzie zwykł był towarzyszyć, tak samo jak Aurora Spiegiel pani Przebendowskiéj.
Towarzystwo bardzo było ożywione; skupiano się około biskupa i wojewody, aby od nich najświéższe powziąć z Polski wiadomości.
Szaniawski, człek niespokojny, żywy, czynny, może nawet, jak na duchownego, do zbytku, któremu suknia biskupia niedobrze jakoś przystawała, choć chmurno patrzył, mówny był bardzo dnia tego.