Z tyłu Polluks oszczepem, gdzie żebro przyległo,
Padł tamże na Kastorze, śmierć po zamroczyła:
Wtym Idas i z nim jego drużyna skoczyła
Do Polluksa. i wnet go mieczmi okrywali;
A słudzy Polluksowi odpór im dawali
Poczeło być, i rany. i krwie rozlewanie.
Aż Jupiter dekret swoj uczynił na niebie.
I natychmiast musiał być koniec tej potrzebie.
Bo zaraz deszczem na nie i wichrem nieskromnym[1]
Noc czarna wstała, trwoga na nie uderzyła.
Rozskoczą się i tak ich burza rozproszyła.
Same tylko dwa trupy na placu zostały,
Aby potomnym czasom naukę dawały:
Po Lincesie. jako mieć źle nie powolnego
Przyjaciela, abo więc chcieć się go dobijać
Gdzieć nie rado. lepiej tam zdaleka omijać.
A owszem kto ukaże niestatek po sobie,
Piękna, była Helena, co się Parysowi
Dała unieść, naszego cechu pasterzowi:
I ta pewnie Helenę urodą celuje.
Co teraz nadobnego pasterza całuje.