Oba nie ożenieni. To starcowi tkwiało[1]
W myślach, a tym mu więtszą wątpliwość działało:
Że syn starszy tam nie chciał, gdzie mogł dostać żony,
U sąsiad nie chciał, ale chodził w obce strony.
Komu innszemu panna: lubo mu czyniła
Otuchę sama, lub sam chęcią się unosił.
Często go starzec słowy łagodnemi prosił.
Często fukał i gromił, często zdrowe rady
Jako oczy łakome siła ludziom szkodzą.
Jako w ostatnie szwanki i zguby przywodzą;
I sromota w też szlady idzie, i niesława.
A kto w krygach ma[4] żądze, kto na swym przestawa,
Zażyje, i wiek miły poda do starości[5].
I ty, synu, usłuchaj, daj pokoj cudzemu:
Nigdy ta rzecz na dobre nie wyszła żadnemu:
I boskim się to synom nie zwiozło: te kraje
Jakoby ręką ludzką kopca sypanego,
Powiadają to być grob krola Apharego,
Ktory na tych tu włościach panował przed laty
Będąc i w ludzie możny, i w złoto bogaty.
Idas i Linces; a ci zmowione już mieli
Za się dwie siestrze, cory Lewcyppa starego.
Szczęśliwy! by był ociec sam doczekał tego,
Ażby było wesele doszło i ślub święty;