Strona:Seweryn Goszczyński - Sobótka.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Salka nam teraz zaśpiewać powinna.«
Na to wołanie wybiegła góralka,
Smukła jak jodła, niby sarna zwinna;
Żywe jéj oko gra nurtem płomienia;
Śpiew jéj słowiczy dzwoni od niechcenia,
A jednak skały zdaje się przeszywać,
A jednak światłem zdaje się rozléwać.
Cóż gdy dla śpiewu strun gęśli poruszy?
W ten czas myśl pieśni, smutna, czy wesoła,
Wylała kształtem czarta lub anioła,
Porywa serce i tańczy po duszy.
Salka gęśl wzięła; przygrywek jéj krótki;
Siada przy starcach, pojrzy po drużynie:
»Cóż wam zaśpiewam? o chmurnéj dolinie[1]
I tak zaczęła, bez kobzy i dudki:

Roskoszna, jedyna,
Pochmurna dolina,
Dla całych Tatrów ponęta;
Lecz lasy i skały
W krąg ją opasały,
I brama z głazów zamknięta.

Roskoszna, jedyna,
Pochmurna dolina;
Od całych Tatrów kochana,
Lecz na niéj mgły gęste,
I dészcze w niéj częste.
Dolina często spłakana.


  1. Kościeliska dolina, ma dzisiejsze nazwisko dopiéro od porażki Tatarów, wprzódy więc inne mieć musiała; dowolnie nadałem jéj miano: pochmurna, z przyczyn w pieśni wyłożonych. Ze źródła o którém pieśń spomina wypływa Dunajec czarny.