Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozmawiałem z nią w tak dobréj wierze, z powagą tak odpowiednią przedmiotowi rozmowy, że musiała to czuć i widzieć.
Z podobną przeto szczerością, opowiadała mi przykład z własnego swego życia, dowodzący istnienia złośliwszych duchów zwanych strzygami. Była wówczas młodą jeszcze dziewczyną, kiedy jednéj nocy poczuła przez sen boleść ręki, jakby od ukąszenia. Ocknęła się natychmiast i czuła coś około siebie, nie mogła widzieć dla ciemności mocnéj, ale strach ten zdawał się jéj mieć postać ludzką. Zniknął skoro się zbudziła, zostawił tylko na jéj ręku ślad zębów jakby ludzkich, co nazajutrz po dniu widziała i nosiła przez dni kilka. Szczęście jéj że się obudziła, bo strzyga dusi ludzi jak upiór, albo je zabija wysysaniem krwi podobnie jak upiór. Strzygi, Strzygonie są więc rodzajem duchów złośliwych, nowych, mających pokrewieństwo z upiorami, może nawet są tém samém, tylko pod inném nazwiskiem: nie mogę przynajmniéj schwycić, w zbyt ogólném opisywaniu, charakterystycznych rysów im tylko właściwych.
Upiory grają i na Podhalu tę samą krwawą rolę co w całéj Słowiańszczyznie. Straszna ich głośność uwalnia mię od przytaczania co tutaj o nich słyszę, nie chcę powtarzać rzeczy powszechnie wiadomych.
Do tego plemienia należą jezcze wilkołaki. Wiłkołak jest to człowiek żyjący, ale pod przeklęstwem, które go zmusza niekiedy przeobrazać się w wilka i