Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto inna powiastka malująca już w dzieciach twardość charakteru góralskiego.
Dwóch kilkoletnich chłopaków zajrzało w jednéj skale gniazdo jakiegoś ptaszka. Skała wysoka i tak przykra, że z dołu niepodobna dostać się do gniazda, ale można się wdrapać na szczyt, a gniazdo leżało blisko szczytu. — Biorą się więc na taki sposób. Wyłażą na wierzch, jeden kładzie się na głazie który wystawał nad gniazdem, bierze drugiego za nogi i spuszcza go ku gniazdu, głową w dół. Pomysł udał się; gniazdo zdobyte z pisklętami, które się w niém znajdowały. Ale rozpoczyna się spór, w tém samém położeniu obu, jeden leży na skale, a drugi wisi w powietrzu na łasce leżącego. Leżący wymawia sobie naprzód taki udział w zdobyczy, że wiszący niechce na to przystać, pierwszy zagraża że go puści, drugi nie zważa na to. Ciągnie się ten spór dosyć długo, a kiedy zdobywca gniazda nie bał się pokonać groźbą, pierwszy uskutecznia ją i puszcza drugiego. Wysokość była znaczna, — zacięty chłopak nie zabił się wprawdzie, ale się bardzo pokaleczył, a podobno nawet złamał sobie rękę czy nogę. Ale postawił na swojém.
Oto są górale; jak jedno tak drugie z tych dwojga dzieci, w zawiązku swojego charakteru, który z latami tylko się rozwija i wzmacnia.