Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale ubóstwo znać w ich ubiorze jeszcze więcéj, jak w ubiorze męzczyzn.
Rozwolnienie obyczajów mniéj tu widoczne jak na Rusi; po wielkiéj części stąd, że kobiety są zimniejsze, mają mniéj czucia jak Rusinki. Zepsucie jednak i pod tym względem jest niemałe, a najwięcéj przyczyniają się do tego wojskowi.
O Szlachcie tutejszéj mniéj jeszcze mam do powiedzenia jak o chłopach. I tu także zostało niewiele śladów dawnego dobrego, a nowonabyte niewiedziéć do czego podobne. Chciałbym powiedziéć o wszystkich co mógłbym powiedziéć o niektórych znanych mi bliżéj, ale niemogę; bo albo ich wcale nie znam, albo znam z próbek bardzo niekorzystnych. Zdarzyło mi się kilka razy spotkać niektórych w oberży w Tarnowie. Miny wprawdzie zawiesiste, hałasu wiele, ale we mnie, patrząc na to wszystko, obudzał sie tylko żal wewnętrzny, myślałem sobie: mój Boże! niedość nam widać przysłowia: mądry po szkodzie, zarabiamy sobie na nowe: waleczny po bitwie.
Nadto, Tarnów zrobił sobie smutną głośność z szulerki. Prawda, że niedawno nazbiérali tyle laurów że mają na co grać i co przegrywać, ale i w tém powinna być pewna miara.
Tarnowskie słynie obfitością szlachty drobniejszéj — nie zbywa jednak i na magnatach. Jednego wieczora téj zimy, aby się mróz przesilił, liczono