Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ręki coby się ofiarowała z prawdziwéj miłości pomódz mu, wejść napowrót w ten karb chrześciański który sam jedynie jest uczciwością, oświatą, prawem najwyższém, a następnie szczęściem i zbawieniem ludu chrześciańskiego. Uchowaj Boże! abym utrzymywał że ta czarna zasłona leży na całym ogóle tutejszego ludu; nie! są wyjątki i wsie całe i w każdéj wsi pojedyńcze osoby, którzy wiążą tę część z całością plemienia, obecność jego z przeszłością; są wierni odwiecznemu duchowi Słowiańskiemu, ale złe dla tego jest bardzo rozszerzone, bardzo widoczne.
Główném zatrudnieniem i utrzymaniem mieszkańców téj okolicy, jest rolnictwo. Ziemia w ogólności urodzajna, a niektóre miejsca, zwłaszcza na równinie około Wojnicza, przybliżają się do najżyzniejszych pól Sandomiérskich. Lud ten mógłby stanąć prędko w dobrym bycie, ale ma do tego wiele przeszkód zewnątrz i wewnątrz siebie. Najgłówniejsza wewnętrzna jest opieszałość, próżniactwo, a druga po niéj skłonność do pijaństwa.
Co potrzeba im przyznać to wysoką zdolność do koni. Zręczność ich w prowadzeniu koni, w powożeniu, jest istotnie rzadka. W tém celują, są prawdziwemi Krakowiakami. Lubią konie i mają ich dosyć; to też furmanowanie i przewożenie towarów jest jedną z gałęzi ich zarobkowania.
Kobiéty, jak w ogólności Krakowianki, są powabne żywością; są hoże a często niepospolicie ładne.