Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kamyki, które pękały pod mrozem na wyższych szczytach i staczały się pod nogi nasze.
Zwiedzanie bań Zakopańskich naprowadziło mię na myśl, któréj sobie rozjaśnić nieumiem, dla tego zapisuję ją tutaj. Zdaje mi się godném uwagi, że we Francyi zowią się podobnie (bagnes) miejsca surowéj kary, po naszemu galery, i że niektóre obyczaje naszych bań są te same co między francuzkiemi galernikami. I tam jak tutaj Sobota jest dniem świątecznym. Wiadomo także, że przybywający do galer musi uznać władzę którą galernicy mianują śród siebie, a czemu odpowiada w tutejszych baniach zwyczaj uderzenia łopatką zwiedzających je po raz piérwszy. Skąd te podobieństwa? wartoby się nad tém zastanowić.