Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ka, gdyby okazywała się więcéj braterską w pożyciu z bliższemi siebie, w swojéj sferze wiejskiéj; gdyby mocniéj usiłowała otrzymać w tém kółku ton jedności, zgody, obyczajów prostych ale czystych, właściwszych człowiekowi jak źwiérzęciu, miłości rozléwającéj się raczéj na zewnątrz, jak ściągającéj wszystko ku sobie i w sobie wszystko pochłaniającéj; gdyby mniéj zapomniała że jest ważną gałęzią społeczności chrześciańskiéj nie pogańskiéj, że ma ważne obowiązki i powinności do pełnienia, że jeżeli są biédy na które musi czasem skarżyć, to wszystkie płyną z jednego głównego źródła dla każdego człowieka, z niego samego, ile razy nie robi co Pan Bóg przykazuje; gdyby jasno zobaczyła to prawo konieczne, że złe rośnie w gorsze; a gorsze w jeszcze gorsze; gdyby... ale tyle jest owych gdyby do polecenia, że muszę się zatrzymać i zostawić resztę rozwadze tego komu na tém zależy. Najlepiéj będzie kiedy każdy sam przed sobą mnie zastąpi. Zdaję chętnie tę pracę na moich braci nawet nie-Sandeczan. Może już i tak za nadto rozgadałem się i wpadam w podejrzenie, że chcę uczyć mędrszych odemnie. Uchowaj mię Boże od tego. Co powiedziałem, to głównie między innemi dla tego, że czuję o ile ta ziemia, te góry byłyby piękniejsze, gdyby ludzie zrobili się piękniejszemi, i swoją pracą dopełnili dzieła Bożego w téj stronie.