Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uwielbieniem myślałem o jego piérwszych założycielach. W natchnieniu wyższém musiał być ów człowiek, co piérwszy odgadł to miejsce i piérwszy na tych skałach zakreślił posadę Czorsztyna; wzniosła musiała być dusza, co tu pierwsza zamieszkała! Czemuż tego o społczesnych powiedziéć niemogę? A niemogę, kiedy pojrzawszy dokoła siebie, widzę jakby na urągowisko przeszłości tego miejsca, rozsadzone po gruzach niedźwiedzie z drzewa. Ma to być pomysł dzisiejszego ich właściciela.