Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sność, że obudzą chęć nadzwyczajną do samobójstwa. W tych kilku ostatnich latach, dwie osoby zastrzeliło się w tém miejscu, obie należały do warstwy wyższéj społeczeństwa. Ten sam który mi to opowiadał, jest także człowiek ukształcony i daleki od ślepowierności w zabobony, a zaręczał mię, że przez ciekawość zwiedził to miejsce i wnet poczuł w sobie samym tę chęć odebrania życia sobie; a w sposób tak silny i tak razem nęcący, że nie wié na czémby się skończyło, gdyby nie był zrobił wielkiego wysilenia i nie oddalił się z lasu jak najrychléj.
Może to być dziwne dla niektórych, dla mnie nie jest bynajmniéj. Dosyć być prawdziwym chrześcianinem, aby sobie rozwiązać tę zagadkę, przynajmniéj do pewnego punktu ogólniejszego. Mamy kościoły, miejsca gdzie człowiek nabiéra życia dobrego, siłę ku dobremu, dla tego że są poświęcone duchem Chrystusowym, że są pod władzą ducha Bożego wyłączną; muszą być także miejsca gdzie wyłącznie zły duch panuje. Nasz lud czuje to na pewnych mieszkaniach, a my możemy widziéć na pewnych miastach, na całych narodach uległych mniéj więcéj złemu lub dobremu duchowi; z tą jedną różnicy, że działanie jego jest tutaj widome, przez narzędzia widome, przez ludzi, a tam mniéj widome, przez przedmioty bezwładne na pozór, przez drzewa, przez skały, niekiedy przez utwory sztuki jak obrazy, posągi, książki, albo wcale niewidome, przez bezpośrednie działanie ducha na