Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
POWITANIE.

Wróciła... wróciła, droga dziewczynka powróciła! Nie sposób znaleźć słowa właściwe dla zdania sprawy z tak niesłychanego zdarzenia.
Przyjechała późną jesienią, kiedy statki kursować już przestały po Löwenie, a ruch po jeziorze odbywał się tylko zapomocą kilku małych parowców towarowych. Nie chciała zapewne jechać łodzią towarową, a może nawet nie wiedziała, że kursuje taki statek, dość, że przybyła koleją na najbliższą stację i stamtąd wzięła powóz do Askadalarny.
Jan ze Skrołyki nie mógł jej tedy powitać w przystani, gdzie na nią od lat piętnastu wyczekiwał. Przez lat bowiem piętnaście żyła w dalekich stronach, niewiadomo gdzie. Do ośmnastego roku życia miał ją w domu i była jego własnością, potem zaś prawie równie długo tęsknił za nią.
Nie złożyło się nawet tak szczęśliwie, by go zastała w domu i by ją mógł przyjąć jak należy. Właśnie udał się do Falli na małą pogwarkę ze starą Erykową, która wyniosła się z głównego budynku i mieszkała na facjatce w oficynie. Była jedną z owych osamotnionych, smutnych istot ludzkich, które odwiedzał dobry cesarz, uważając za swój obowiązek szepnąć im dobre słowo, zachęcić do wytrwania i męstwem napoić.
Katarzyna cały dzień przesiedziała u kołowrotka i właśnie przestała prząść, by wypocząć przez chwilę,