Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy doleciał jej uszu turkot wozu na drodze. Rzadki to był wypadek, by ktoś jechał wozem skalistą, stromą drogą askadalarneńską, przeto wyszła przed dom, by zobaczyć i zdumiała się, ujrzawszy, miast wozu, prawdziwą dorożkę z budą.
Ręce jej drżeć zaczęły gwałtowanie w tej chwili. Przypadłość ta zdarzała się teraz coraz częściej, ilekroć przeraziła się, lub czemś wzruszyła. Pozatem zdrową się czuła i krzepką, mimo siedmdziesięciu dwu lat, obawiała się tylko, by owo drżenie rąk nie wzmogło się i nie odjęło jej możności zarobkowania. Dotąd udawało jej się zawsze utrzymać jakotako męża i siebie.
Katarzyna utraciła już niemal zupełnie nadzieję zobaczenia córki za życia i przez cały dzień nie wspomniała o niej ni razu. Mówiła jednak później, że od chwili, gdy doleciał ją turkot pojazdu, niezwłocznie wiedziała, kto przybywa.
Podeszła do skrzyni z bielizną, chcąc wziąć czysty fartuch. Ale ręce drżały jej tak mocno, że nie mogła włożyć klucza do zamku. To też dała za wygranę, nie przystroiła się lepiej i jak stała wyszła przed dom witać córkę.
Dziewczyna nie jechała złotą karetą, nie siedziała teraz nawet w powozie, jeno szła pieszo. Droga przez Askadalarnę była teraz równie stroma i wyboista, jak za czasów, kiedy Eryk z Falli i żona jego wieźli dziecko do chrztu. Szła po jednej stronie dorożki, a woźnica po drugiej i oboje podtrzymywali dwa ogromne kufry, przytroczone z tyłu i chwiejące się tak, że co chwila groziło im, że spadną i rozbiją się o skały. Powrót do domu nie odbywał się zbyt wspaniale, jednak w danych warunkach nie można się było domagać niczego więcej.