Strona:Selma Lagerlöf - Opowiadania.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ma moje słowo i stanie się wszystko, co pani zechce. Ale czy pani chce naprawdę?
— Nie wiem, czy chcę — rzekła — ale wiem, że muszę.
Przewidywała klęskę i to klęskę w tem właśnie, co było ambicyą jej życia, klęskę w żądnym śmiechu Paryżu, na pierwszej scenie Francyi...
I zdawało się, że siostra Oliwia traci zupełnie zmysł zrozumienia dla tej roli: zajmowała się tylko rzeczami podrzędnemu, przymierzała peruki, to czarną, to rudą, tak jak się wybiera, gdy rozchodzi się o szczęście całego życia.
Przymierzała suknie z niesłychaną dokładnością, charakteryzowała się szminką na próbę raz różową, raz znów oliwną. Ale ona, która jako garderobiana wyglądała mile i niemal zgrabniej, była jako dama sztywna i niezgrabna. A jej twarz, która z pod czepka pokojówki wyglądała młodo i świeżo, teraz wydała się szczególnie starą i zniszczoną, — kiedy miała przedstawiać hiszpańską donnę Sol.
— Musi się przecież udać — myślała sobie. — Od siedemnastego roku życia czułam, że jedynie po to na świat przyszłam, aby grać tę rolę.
Hernani jest sztuką starą i w ogólności nie wabi publiczności do teatru, ale w ów wieczór kiedy siostra Oliwia grała, wszystkie miejsca były zajęte. Wszyscy znali jej historyę i ludzie byli trochę wzruszeni jej długoletnią miłością dla donny Sol.