Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Coś przeciw temu? Dziwne pytanie! Matka nie mogła sobie wyobrazić większego szczęścia dla dziewczyny, niż służba w Löwdali.
Pastorowa śledziła przez cały wieczór małą oczyma. Zdawało się, że nie może myśleć o nikim prócz niej.
Po chwili przywołała ponownie matkę.
— Czy to prawda, — spytała — że dziewczyna umie czytać i pisać?
Matka zaręczyła uroczyście, że jest to najrzetelniejsza prawda.
— No to, w takim razie ułóżmy się, że zaraz pojedzie do Löwdali! — zaproponowała pastorowa — Możecie wracać do domu na Löwdalę i dziewczyna zostałaby na plebanji.
Tak też postanowiono.
Ale i potem jeszcze pastorowa obserwowała dziewczynę jak poprzednio, tak jakby się jej nie mogła napatrzyć.
I znowu po chwili wyraziła, chęć pomówienia z Marit z Koltorpu.
— Jak jej na imię? — spytała.
— Eleonora, ale zwiemy ją krótko Norą.
— Więc to szczera prawda, że umie pisać? — spytała raz jeszcze pastorowa. — Nie mówicie tego przez pychę?
— Nie, nie. — zaręczyła matka — to jest najświętsza prawda!