Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   56   —

ło się im jako ziemi jesienią, gdy pora deszczów nadchodzi (i aż wzdrygnęła się Susza). Zadrżeli z przerażenia, jako ziemia w czas błyskawic i gromu, ukorzyły się serca ich, a skrucha — niby ruń zielona — wystrzeliła z duszy.
Trzy dni, trzy noce wędrowali po całej krainie Judzkiej, by odnaleźć dziecinę, której pokłon oddać mieli. Ale gwiazda nie ukazywała się im wcale, błądzili tedy coraz bardziej, a żałość i smutek wypełniały im dusze. Nadeszła trzecia noc i zastała ich u tej właśnie studni, przy której pragnienie ugasić chcieli. Onej godziny odpuścił im Bóg grzech ich, że, pochyliwszy się nad wodą, w głębi jej ujrzeli odbicie gwiazdy, która ich tu ze Wschodu była przywiodła.
A podniósłszy oczy w górę, dostrzegli ją znów na sklepieniu niebieskiem. I doprowadziła ich gwiazda aż do groty pod Betlehem, i padli w niej na kolana przed dzieciątkiem i rzekli:
— Oto przynosimy ci czary złote, pełne kadzidła i mirry. I witamy w to-